środa, 24 października 2012

Thin Lizzy

Dla mnie zespół Thin Lizzy, pomimo tego, że nie wyróżnia się jakościowo w sposób wyrazisty ponad innych wykonawców sceny hard-rock lat 70-tych ubiegłego wieku, miał zawsze znaczenie szczególne. Uwielbiałem te melodyczne linie gitarowe, grane często unisono, zachwycały mnie uderzenia basu, nieco tłumione w magnetofonach marki Kasprzak, ale gdy człowiek się wsłuchał to czuł głębię wychodzącą z instrumentu trzymanego w rękach przez lidera kapeli Phila Lynotta. Lubiłem szczególnie to, że większość utworów, choć nader często wywodzących się z charakteru bluesa, potrafiła wzbudzać we mnie, młodym  wówczas słuchaczu, automatyczne skupienie, które wciskało mi w głowę usłyszaną melodię na zawsze. Dla tego zespołu to bardzo ważne, no bo przecież nie jest to sztuka przez wielkie S, jednakowoż jest to muzyka, która potrafi zrelaksować, ucieszyć, dać nadzieję czy otuchę. No a w muzyce popularnej głównie powinno o to chodzić, o wzbudzanie emocji, które kojarzą się zdecydowanie pozytywnie, a muzyka tej irlandzkiej kapeli taka właśnie była. Radowała moją duszę nawet wtedy, gdy był to smutny blues Still In Love With You, czy też  zaaranżowany z piosenki ludowej Whisky In The Jar spopularyzowany po wielu latach przez zespół Metallica. Czy muzykę zespołu można jakoś zaszufladkować? Chyba nie, dlatego że mieszanina różnorakich stylizacji kotłowała szczególną formę przekazu muzycznego, chociaż taki misz-masz nie był obcy kapelom z przełomu lat 70 i 80. Wspomniana baza bluesowa, trochę mocniejsze gitarowe riffy ewoluujące z hard rocka w kierunku heavy metalu, ale też tradycyjny pop music, czy nawet gitarowa ballada - to wszystko tam było, cudowne, nie przesłodzone, miłe dla ucha, choć nie wybitne. Ale kocham tę muzykę po dziś dzień. Ona naprawdę potrafi cieszyć. Whisky In the Jar, Showdown, The Boys Are Back In Town, Bad Reputation, Jailbreak, Rosalie, Emerald, Waiting For An Alibi, Sarah, Still In Love With You, Dedication - tytuły można mnożyć, a wszystkie te melodie wkręcają się w pamięć. Gdy po wielu latach nie słyszac utworu Sarah, usłyszałem go gdzieś w jakiejś stacji radiowej, potrafiłem odtworzyć w głowie każdy dźwięk tej kompozycji. Bo to taka miła piosnka, która w te dziwnie depresyjne jesienne dni może być niezłą odskocznią od myśli parszywych i złych. Posłuchajmy i nacieszmy się tą muzyką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz