piątek, 5 października 2012

Proces

Wędrówka trwa, choć brniemy czasem ślepymi zaułkami. Wejdźmy przez bramę Stolicy, miasta bez nazwy i bez kształtu, szarego od podłego powietrza i mokrego od łez. Miasta, w którym mieszka Józef K.
Związany niemal całe życie z Pragą Franz Kafka rozpoczął pisanie powieści pt. Proces w 1914 roku, a więc w roku, w którym szaleństwo świata osiągnęło swoje apogeum po raz pierwszy. Choć zbliżająca się wojna światowa nie mogła mieć w żadnym razie jakiegoś bezpośredniego wpływu na twórczość pisarza, to jednak wyzierający z treści dzieła klimat totalitarnej surowości mógł sugerować, iż powstał on na bazie przemian cywilizacyjnych dziejących się głównie w Europie za sprawą militarnego konfilktu.  Upadały mocarstwa (Niemcy, Austro-Węgry), powstawały zbrodnicze systemy (Związek Sowiecki) - wszystko to w czasie, w którym Kafka pisał powieść. A pisał praktycznie do swojej śmierci w 1924, dzieła tak naprawdę nie kończąc. Jego śmierć w wieku zaledwie 40 lat przerwała kształtowanie utworu. Jak wynika to z jego biografii, Kafka nie planował wydawać Procesu, uważał bowiem tę powieść za niedokończoną i niekompletną, pomimo tego, że ostatecznie fabuła wydaje się być zamkniętą całością. Początkowo miał to być utwór traktujący o konflikcie między synem a ojcem, zawierający odniesienia do rzeczywistych konfliktów, jakie pisarz miał prowadzić z własnym ojcem. Temat dominacji jednej jednostki nad drugą rozwinął się jednak nieco, przechodząc w problem dominacji systemu nad jednostką. Systemu nie określonego, nie naznaczonego, skrytego pod płaszczem "dobra społecznego". To ewoluowanie treści przewodniej utworu mogło powstawać właśnie w odpowiedzi na zmieniający się dla Kafki świat. Choć i to tak naprawdę nie jest do końca pewne, albowiem absurdalny i oniryczny świat przedstawiony w powieści swoje już nie iluzoryczne ale rzeczywiste oblicze ukazał w sposób zdecydowany dopiero po śmierci autora pod postacią systemów: stalinowskiego i nazistowskiego.
Józef K. nie wyróżnia się niczym, ot taki sobie drobny urzędnik bankowy, codziennie w sposób motoryczny wykonujący swoją pracę i w sposób motoryczny żyjący. Józef K. jest jednym z milionów, dla niego świat ograniczony jest do ścian swojego pokoju i do swojego "chcenia" przeżywania dnia po dniu, bez zastanawiania się nad głębszym jego sensem. Mieszkaniec Stolicy budzi się pewnego dnia w tym swoim ułożonym bezsensie i zostaje aresztowany przez nieznanych urzędników, pomimo, że żadnego przestępstwa, w jego mniemaniu, nie zrobił. Zaczyna się batalia z własnymi myślami i ze światem, który w obliczu postawionych mu zarzutów staje się dla niego jeszcze bardziej nieprzyjazny. Ci, których Józef znał zaczynają traktować go w sposób wielce mu nieprzyjazny, staje się dla nich niewygodnym uczestnikiem "zbrodni", których nie popełnił. Sytuacja jak z koszmaru trwa, oskarżenia się mnożą, a nieudolne próby przekonywania o niewinności doprowadzają bohatera ku granicom psychicznej wytrzymałości. Osaczony przez niezrozumiały i niepewny dla niego świat, podąża w ślepy zaułek pogrążając się coraz bardziej. Mknie na oślep, choć powoli zaczyna rozumieć, że jego sytuacja jest beznadziejna. W rok od postawienia mu zarzutów dwaj urzędnicy-kaci zgładzają go ciosem w serce.
Człowiek zniewolony systemem. Człowiek zgładzony przez Cienie. Józef K. jest dziś alegorią tych mordowanych w totalitarnych katowniach milionów istnień ludzkich. Ale jest też alegorią tych zagubionych, zamkniętych dla świata jednostek, które nie chcąc się otworzyć, piszą dla siebie swe własne wyroki.
Dziś w dobie cyfrowego świata, gdzie każdy podgląda każdego, gdzie niewidzialni Wielcy Bracia kontrolują nasze prywatne podwórka w imię dobra ogółu, powoli przestaje nas dziwić los Józefa K. Dziś, pomimo że pozornie totalitaryzmy wymierają, to jednak bezgraniczna technologia może okazać się dla nas urzędnikiem-katem, i zaocznie skazać nas na niebyt, za winy niepopełnione. Dlatego tak ważne jest, abyśmy żyli z ludźmi i dla ludzi, byśmy nie obwarowywali się ścianą, która zamknie nas na świat i uniemożliwi nam ucieczkę z tej kloaki pełnej kłamstw i osobistych lęków. Wtedy razem będziemy mogli przejść przez rozmaite Procesy i bronić się przed plugawymi kłamstwami tworzonymi w imię nadrzędnych idei. W jedności przecież tkwi siła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz